Runda
trzecia: „nie wiem o co ci chodzi, ale idź być przyjebem gdzie indziej”
<<Ohayo,
Tsugaru~!>>
<<Witaj,
Psyche: )>>
<<Mam
pomysł. Spotkajmy się kiedyś^^>>
<<Gdzie
byś chciał?>>
<<Hm…
biblioteka?>>
<<Świetnie.
Może za dwa dni o 17?>>
<<Pasuje~!
Miłego dnia, Tsu-chan~!>>
<<I
nawzajem>>
Siedzący
na szkolnym dachu blondyn westchnął z uśmiechem, zamykając klapkę swojego
żółtego telefonu komórkowego. Jak co dzień rano, przychodził w to spokojne
miejsce, siadał na wyniesionej przez uczniów ławce i czekał na początek lekcji.
Dziś zaczynał godzinę później niż reszta, gdyż, jak się okazało dopiero po
przyjściu do szkoły, jego klasa miała odwołaną pierwszą lekcje biologii. Nie,
żeby Shizuo nad tym jakoś szczególnie ubolewał. Choć nie wagarował, to
najchętniej zacząłby to robić. Uczył się na przyzwoitym poziomie. Czwórki,
czasem trójki, a nawet zdarzy mu się piątka, na przykład z zajęć wychowania fizycznego,
lecz spokoju mu nie dawał fakt, że musi znosić obecność Orihary. Ten typ
działał mu na nerwy odkąd Shizuo tylko pamiętał. Nawet w przedszkolu ten
szkodnik zawsze podbierał mu zabawki i nastawiał rówieśników przeciwko niemu. Robił
wszystko, by sprawić jak największy smutek pięcioletniemu wówczas chłopcu(do
dziś dnia Shizuo nie wiedział, dlaczego czteroletni Izaya był w jego grupie
wiekowej). Ten owy pięciolatek, miał teraz osiemnaście lat, a nienawiść do
kolegi z przedszkola pogłębiła się. Za każdym razem gdy spotykał go,
najchętniej skopałby mu tyłek i skręcił kark. Za wszystkie szkody mu wyrządzone
w przeszłości i za to, co pewnie jeszcze nie raz mu wywinie. Izaya nie był
zwykłym, przeciętnej inteligencji człowiekiem. Planował wszystko tak, by odniosło
jak największy sukces i powiodła się każda obrana przez niego opcja. Jak zwykł
mówić, on nigdy nie przegrywał.
-Tu
jesteś, Shizuo-kun –za sobą usłyszał kobiecy głos. Nie musiał zastanawiać się
długo nad tym, kto właśnie go znalazł.
-Zawsze
tu siedzę, jeśli nie ma tej hieny cmentarnej –odparł, wzruszając ramionami.
Cała szkoła mówiła już o obustronnej nienawiści między Heiwajimą a Oriharą,
więc przybyła dziewczyna doskonale zrozumiała, o kogo chodziło jej koledze z
klasy.
-Jeszcze
go nie widziałam, więc może go dziś nie będzie –usiadła obok niego, poprawiając
plisowaną spódniczkę do kolan, w kolorze niebieskim. Jej mundurek składał się
także z białej, damskiej koszuli, oraz marynarki, na której naszyty został herb
szkoły w kształcie koła, z dwoma skrzyżowanymi katanami. Pod nimi zaś widniał
napis „Raijin School” – bo nie ma to jak połączenie japońskiego z angielskim.
-Tch…
-parsknął blondyn- prędzej meteor spadnie na naszą szkołę, niż on nie
przywlecze siebie i swoich pcheł tutaj
Dziewczyna
zaśmiała się cicho, zasłaniając usta dłonią. Patrzący na nią kątem oka Shizuo
stwierdził, że jego towarzyszka miała bardzo ładne oczy. Jasno niebieskie,
przywodzące mu na myśl odcień tych pięknych kwiatów lilii, które jego matka
dostawała na urodziny od swojego męża.
-Zapewne
tak. Ale mniejsza o nim. Jutrzejsze spotkanie nadal aktualne, prawda? –spytała,
patrząc na niego.
-Mhm
–skinął głową, uśmiechając się w przyjazny sposób. Gdy w pobliżu nie było tej
pijawki, Shizuo był naprawdę spokojnym i sympatycznym człowiekiem, o złotym
wręcz sercu.
-Świetnie.
Przyjdź trochę wcześniej –z wypełniającej jej radości, ucałowała go lekko w
policzek, wywołując na nich lekkie rumieńce. Vorona, bo takie imię nosiła
przyjaciółka Shizuo, zauważyła zmianę na jego twarzy niemal natychmiast. Z tego
powodu zrobiło jej się cieplej na sercu, a co za tym idzie, jej policzki
również oblały się delikatnym zaczerwienieniem.
-Oya,
oya Shizu-chan. Dopiero ósma rano, a ty już podrywasz dziewczyny? Nie ładnie –
rozległ się kolejny głos, jakieś dziesięć metrów za blondwłosą Voroną.
Izaya
Orihara jak gdyby nigdy nic zmierzał w kierunku dwójki znajomych(broń Boże, nie
przyjaciół) ze swoim firmowym uśmieszkiem na ustach. W palcach obracał nóż
sprężynowy z taką sprawnością, z jaką Shizuo robił to z długopisem na nudnych
lekcjach fizyki.
-A
ty czego tu, przyjaciół szukasz? Źle trafiłeś –odrzekł spokojnie Shizuo, choć
krew już się w nim gotowała. By dać upust szalejącym w jego ciele negatywnym
emocjom, zacisnął dłonie w pięści. Przy Voronie nie chciał się unosić i
pokazywać jej swojej ciemnej strony, zdolnej zabić gołymi rękoma.
-Rany…
kiedy się nauczysz? Mnie nie potrzebni
są przyjaciele. Nie nadają się do niczego pożytecznego i zajmowaliby tylko mój
cenny czas –wyjaśnił brunet z takim przekonaniem, jakby wygłaszał nową ustawę
przed samym cesarzem Japonii.
-Biedactwo.
Nie miałbyś kiedy przyjmować swoich klientów, to ma sens. Wybacz, że byłem tak
głupi i nie wpadłem na to od razu. Co ja pocznę ze swoją inteligencją ameby
–westchnął teatralnie, co siedząca obok niego dziewczyna skwitowała wesołym
śmiechem. Ile to już razy Izaya wyzywał go od jednokomórkowców… Przy
pięćdziesięciu Shizuo przestał liczyć, bo nie nadążał.
-A
więc już zaakceptowałeś ten fakt? Jak miło –usta czerwonookiego ułożyły się w
podstępliwy uśmieszek. W ogóle nie obeszły go słowa rywala, który od dawien
dawna miał go za męską dziwkę. Nie będzie mu psuć tej przyjemności myślenia o
nim w taki sposób, prawda? To byłoby okrutne, a słuchanie niestworzonych rzeczy
na swój temat, Izayę akurat bawiło i wręcz satysfakcjonowało. Co było z nim nie
tak, nawet szkolny psycholog nie wiedział.
-Pogadaliśmy,
a teraz z łaski swojej się stąd zabieraj
-Dlaczego?
–Izaya przechylił głowę, zadając to pytanie, z czym wyglądał jak zagubiony
kotek. To jednak na Shizuo nie działało.
-Bo
NIKT cię tu nie chce –podkreślił dobitnie to słowo, by dotarło ono do bruneta,
a następnie ten poszedł w siną dal. Podirytowanie było wyraźnie wyczuwalne w
tonie jego głosu, przez co Izaya nie miał zamiaru się nigdzie wybierać.
Zabawa
dopiero się rozpoczyna, pomyślał, mrużąc swoje fałszywe, czerwone oczy.
-Czyżbyś
tracił nad sobą kontrolę przy damie? –zagaił, rozjuszając wroga jeszcze
bardziej. Te słowa zadziałały na Shizuo jak kubeł zimnej wody. Przecież nie
chciał stracić swoich szans u najładniejszej dziewczyny w szkole tylko dlatego,
że jakiś podły manipulator wścibia nos w nie swoje sprawy i ładuje się do
cudzego życia z chorą przyjemnością. Przełknął powstałą gulę w gardle i
policzył do dziesięciu. To ponoć miało człowieka uspokoić… Tylko nikt nie
wiedział, że ta metoda jeszcze bardziej zdenerwowała Shizuo.
-Nie.
Vorona, zobaczymy się później, okej? –zwrócił się do dziewczyny, czując, że
najlepszym wyjściem było zasugerowanie jej, żeby sobie poszła. Mówienie jej
tego wprost nie leżało w tej przyjaznej stronie Heiwajimy.
-Ach,
tak. Na razie –dziewczyna przelotnie ucałowała chłopaka w policzek i zaraz
ulotniła się niemal tak szybko, jak Izaya zjawił. Nie wiedząc czemu, ten czuły
gest nie spodobał się brunetowi. To było jak odebranie dziecku jego ulubionej
zabawki, podczas gdy ono świetnie się nią bawiło. Izaya nie mógł pozwolić, by
taka pierwsza lepsza panna odebrała mu rozrywkę, jaką dostarczał mu Shizuo. Nie
cofnie się przed niczym, jeśli chodziło o coś, co należało wyłącznie do niego.
-A
ty co się tak gapisz? –warknął Shizuo, wstając. Wraz z zniknięciem jego koleżanki
z klasy, gdzieś uleciał także jego dobry humor. Znów patrzył na swojego wroga z
nienawiścią w oczach, które mogłyby z wściekłości zabijać.
-Po
to mam oczy, głuptasku –zaśmiał się, odwracając na pięcie, z zamiarem szybkiego
opuszczenia terenu. Nie zawsze wycofywał się z trudnych sytuacji, ale jeśli już
to robił, to na złość Shizuo. On przecież nie znosił tchórzostwa. Izaya sam nie
uważał się za tchórza. Nie był nim. Ryzykował wiele w swoim życiu i nie
zamierzał przestawać. Jak to mówią, bez ryzyka nie ma zabawy.
-Nie
spierdolisz mi, szczylu –wraz z wypowiedzeniem tych słów, chwycił mocno
uciekiniera za tył jego czarnej kurtki. Wyobrażał sobie jak zabija tego gnojka.
Marzył o jego śmierci od… właściwie już od samego początku ich zawiłej
znajomości. Nie byłoby takiego dnia, w którym Izaya nie przylazłby do niego i
nie pokrzyżował mu żadnych planów, czy czegoś nie zepsuł samą swoją obecnością.
-Oj
Shizu-chan –westchnął czerwonooki- Nie mógłbyś zwracać się do mnie odrobinkę
milej? Nie obraziłbym się
-Nie
zasługujesz na to. Idź lepiej g- urwał w pół zdania, gdy Izaya zgrabnie i
szybko wyswobodził się z „pułapki” blondyna. Shizuo nie zauważył nawet kiedy
rywal sięgnął do kieszeni i wyjął z niej nóż sprężynowy. Metalowe ostrze
znajdowało się teraz tuż przed jego nosem, a szkarłatne tęczówki wbijały swoje
spojrzenie w złote odpowiedniki blondyna. Shizuo zaklął cicho pod nosem.
Skąd ten gnojek
ma w ogóle coś takiego? Zadał sobie pytanie w myślach, nawet nie oczekując
odpowiedzi. Przecież dobrze wiedział, że jeśli coś ma związek z Izayą, jest
podejrzane lub nie legalne. Albo najlepiej oba naraz.
-To
tylko gra, a ty jesteś w niej jedynie marnym pionkiem, na którego szybką śmierć
liczę. Choć raz mógłbyś zrobić mi te przyjemność i działać zgodnie z moim
planem.
Słysząc
te słowa z ust bruneta, Shizuo sam nie wiedział co zrobić. Śmiać się, śmiać
się, czy może śmiać się? Parsknął więc śmiechem, odsuwając się na bezpieczną
odległość.
-Nie
wiem o co ci chodzi, ale idź być przyjebem gdzie indziej. Naprawdę nie mam ochoty
na słuchanie steku bzdur. To co mówisz, nigdy nie ma sensu
-Mylisz
się. To ty nie widzisz w tym sensu. Nadejdzie dzień, w którym przypomnisz sobie
moje słowa –odpowiedział szybko Izaya, cofając broń i chowając złożony nóż do
kieszeni spodni. Posłał blondynowi na pozór przyjazny uśmiech, w którym czaiła
się ta złowroga nutka, a następnie zniknął mu z oczu.
-To
ostatnie zabrzmiało jak moja matka
***
Kobieta
w czarnym kombinezonie siedziała na wygodniej, jasnej sofie, oglądając program
telewizyjny, gdzie teorie na temat istnienia UFO brano całkowicie na poważnie.
Choć jej ramiona drżały, a dłonie zaciskała na małym urządzeniu wyglądem
przypominający najzwyklejszą komórkę, nie przełączyła na inny kanał. Wytrwale
czekała na upragniony koniec odcinka, chłonąc jednocześnie każdą z podawanych
tam informacji. Niemal podskoczyła ze strachu, gdy po całym mieszkaniu rozległ
się irytujący dźwięk telefonu stacjonarnego. Ponieważ była sama, nie mogła
zignorować czyjegoś połączenia. Najpewniej było ono do Shinry, ale i w tym
przypadku powinna odebrać, a następnie o wszystkim go powiadomić. Wyłączyła
telewizor, nawet nie używając w tym celu pilota, i podeszła do aparatu.
-Słucham?
–odezwała się jako pierwsza, tuż po przyłożeniu słuchawki do ucha. A raczej do
miejsca, gdzie owe ucho powinno się znajdować. Przez krótką chwilę nie słyszała
żadnego głosu dobiegającego ze słuchawki, ale gdy już się pojawił, pożałowała,
że w ogóle odebrała.
-Bezgłowy
jeździec, mam racje?
________________________________________________________________________________
Chcę szczerze podziękować za nominację do Liebster, mimo iż niekoniecznie na nią zasłużyłam .///.
Tak czy inaczej, dziękuję również za wszelakie komentarze. Dzięki nim mam motywacje do dalszego pisania, a to u mnie różnie bywa.
Do zobaczenia za tydzień~!
Witaj!
OdpowiedzUsuńDziś właśnie stałam się Twoją nową czytelniczką.
Cóż mogę powiedzieć, mając na uwadze, że moja opinia na nic Ci się zda (oraz, zapewne, niewiele obchodzi)? Piszesz w niesamowity sposób. Każde słowo wydaje się być pisane spontanicznie, z pasją i jakbyś myślała o milionie rzeczy jednocześnie. Nie chciałabym jednak, byś niewłaściwie mnie zrozumiała - zadziwiający jest fakt, że tak potrafisz. Sztuka operowania słowem jest niezwykle trudna, a trafia do odbiorców tylko w przypadku, gdy autor ma pewien rodzaj wrodzonego talentu. Ty najwyraźniej jesteś jedną z osób, który takowy posiadają.
Reasumując: jesteś fantastyczna!
Niby już spałam, ale jakoś się obudziłam (co za genialne zdanie xD) i ty mi wyjeżdzasz z nowym rozdziałem... Uwielbiam się budzić xD
OdpowiedzUsuńNiby sie wkurzyłam jak jakiś babsztyl zaczął sie przystawiać do Shizu-chan'a, ale jeszcze bardziej się wkurzyłam jak Orihara im przerwał... Wtf mózgu?!
Rozdział jak zawsze powalajacy tylko, że jakiś taki... Krótki ;I ale wciąż niesamowity :3
oj nie marudź *macha łapką* na Liebstera sobie cholernie zasłużyłaś~!
Przepraszam, za dziwny komentarz... Ale wiesz, spałam i się obudziłam x'D
Pozdrawiam~
Jakże lubię wyzywać ludzi od szczylów. Shizuo, masz u mnie ogromny plus do swojego konta plusami wypełnionego po brzegi.
OdpowiedzUsuń...
Wspaniałe to było. Szczególnie Izaya brzmiący jak matka Shizuo. Ciekawe, czy to usłyszał, i jak na to za... Przepraszam. Jak BY na to zareagował GDYBY był normalny. To najlepiej wykreowana "hiena cmentarna", z jaką się od początku czytania przeróżnych opowiadań spotkałam. Tiberius przy nim mógłby być certyfikowanym psychiatrą. Naprawdę.
Idąc dalej, jestem w tej samej sytuacji, co Madame Black. Też mnie zirytowało, że Vorona klei się do Shizuo, a zaraz potem wkurzyłam się, gdy po chamsku przeszkodził im Izaya (logika poszła chyba na wakacje. Albo jeszcze lepiej - wykupiła bilet i poleciała na wycieczkę w kosmos). Co, rzecz jasna, w żaden sposób nie wpływa na fakt, że jestem jak najbardziej za parą Shizuo x Izaya.
...
Świetnie napisałaś scenę z Celty oglądającą program o UFO jakby był to horror.Ten podskok, kiedy zadzwonił telefon, niczym na seansie "The Ring"!
...
Na koniec: weny. Dużo. Mnóstwo. Bardzo mnóstwo, choć wiem, że takiego wyrażenia nie ma, ale najważniejszy jest sens. Co jeszcze... Pozdrawiam^^
Ciekawa jestem jak oni się spotkają w tej bibliotece... polecą regały czy może bibliotekarka? Jak tylko Shizuo zobaczy Oriharę to pewnie nawet nie pomyśli, że to on jest takim słodziakiem Psyche. W ogóle Izuś też taki biedny jego alter-ego doradza jego zabaweczce jak poderwać dziewczynę, która prawdziwemu Izusiowi podkrada bezczelnie faceta. A no i jeszcze ta końcówka z Celty - ja już chcę wiedzieć o co chodzi z tym telefonem, a no i jeszcze co się stanie ze spotkaniem i jak Izaya wykończy Veronę ( bo chyba jej tak sobie nie oleje, ne?)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną notkę~!
czemu ja nie mogę czytać wszystkiego zaraz po premierze (nadyma buzię)
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie teraz znów zaczęłam się zastanawiać tym razem jak wyglądają i kim są rodzicie Shizusia.
Fajnie się to czyta, lekko i płynnie.
Czytam Cię prawie od początku i naprawdę zajebiście piszesz :D Za każdym razem kiedy czytam Twoje opowiadania normalnie nie mogę przestać. :D Jestem bardzo Ciekawa co wydarzy się dalej :D
OdpowiedzUsuńAle ja tu nie tylko po to żeby skomencić :D
Wiem, że już masz jeden Libster Award na koncie, ale jak mnie mianowano musiałam Cię mianować C:
Po więcej informacji wysyłam na mojego bloga ^^ :
http://who-will-say-me-sweet-dreams.blogspot.com/
Pozdrowionka Nanako :D
23 year old Dental Hygienist Garwood Ducarne, hailing from Cumberland enjoys watching movies like It's a Wonderful Life and Cryptography. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Mirage. kliknij tutaj po informacje
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszow opinie
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń