Prolog
„Dlaczego
płaczesz?”
„Pytasz,
dlaczego…?”
„…”
„Płacz
jest jedynym, co mi pozostało…”
Otworzył
oczy po kilku godzinach odżywczego snu, nie czując się ani odrobinę lepiej.
Ten, kto powiedział, że sen jest dobry na wszystko, mylił się. Na ten typ ludzkich
dolegliwości nic nie mogło pomóc, może poza czymś, w czym człowiek już dawno
się zagubił.
Westchnął,
czując na policzkach zaschnięte łzy. Znów płakał przez sen, czego nie mógł
opanować w żaden sposób. Dusił w sobie wszystkie uczucia, pragnąc być dla
środowiska zewnętrznego kimś innym, niż zagubionym w życiu nastolatkiem.
Codziennie, wychodząc do szkoły, przywdziewał maskę chłodu i obojętności, nie
dopuszczając do siebie nikogo zbyt blisko. Miał tylko jednego przyjaciela. Ten
ktoś przyczepił się do niego kilka miesięcy temu i tak już pozostał, nie
zważając na sposób, w jaki był traktowany. Dziwnym było więc, że nadal okazywał
jakiekolwiek oznaki sympatii wobec siedemnastolatka spędzającego sobotni
poranek w łóżku, zakopany w kołdrze.
Jedyną
jego ucieczką od problemów, od tego życia, był wirtualny świat. Tak obszerny i
pełen podobnych do siebie ludzi, że każdy znajdzie tam swoje miejsce, swoją
grupę. Sieć wciąga. Uzależnia. Przejmuję kontrolę nad umysłem, powodując niedosyt,
tuż po wyłączeniu urządzenia, dostarczającego nam dostęp do globalnego Internetu.
Ochota ponownego zanurzenia się w świat złożony z wyłącznie zlepek informacji
oraz specjalnych kodów, była zbyt wielka, nie pozwalająca czasem zasnąć
spokojnie.
W
podobny nałóg wpadł on.
Nie
widząc dla siebie żadnego innego wyjścia, postanowił ukryć się w czterech
ścianach swojego mieszkania, zagłębić się w wirtualnym świecie i zapomnieć.
Zapomnieć o tym, co pozostawiło na jego psychice trwały ślad. Wyciągnął przed
siebie dłoń, szukając nią swojej komórki na szafce nocnej. Położył ją tam przed
snem, pamiętał. Podpiął ją do ładowarki i zostawił na te kilka godzin. Czasem,
w bezsenne noce, brał ją i z nudów wchodził na czat, gdzie mógł porozmawiać z
osobami podobnymi do niego. Jego szczupłe, chude palce dotknęły chłodnego
tworzywa, następnie pochwytując je. Rozsunął czarną komórkę, przy której wesoło
dyndał czerwony diabełek z czarnymi różkami, na ekranie dostrzegając komunikat.
„Tsu-chan
jest dostępny”
Na
twarzy chłopaka pojawił się mimowolny uśmiech. Otarł resztki łez i natychmiast
wygrzebał się z ciepłej kołdry, zostawiając ogromne łóżko zupełnie puste. Pokój
pomimo swych rozmiarów, nie był przesadnie umeblowany. Raczej jak na możliwości
właściciela, był dosyć biedny. Łóżko stojące naprzeciw okna, obok biurko
wykonane z ciemnego drewna, na którym walały się pomięte kartki wyrwane z
zeszytów, szafa wbudowana w ścianę, oraz nie wielka półka na książki tuż po
prawej stronie. Czarna roleta zasłaniająca okno
była przyczyną panującej w pomieszczeniu ciemności, nie przeszkadzającej
w żaden sposób przebywającemu w nim przez większość każdego dnia.
Czarnowłosy
wbiegł ponownie do pokoju, nie kłopocząc się z zamknięciem za sobą drzwi.
Mieszkał sam, więc nie było w mieszkaniu osoby, mogącej mu przeszkadzać w jego
ulubionym zajęciu. Usiadł wygodnie na łóżku, kładąc szaro-czarnego laptopa na
swoich udach. Czym prędzej uruchomił maszynę, powołując ją do życia. Przywitał
go niebieski ekran z napisem „Zapraszamy” i już po chwili, gdy cały system
prawidłowo go zalogował, otworzył jedną z wielu aplikacji na pulpicie. Tapetę z
kwitnącymi drzewami wiśni zastąpił panel logowania, w którym kolejno wpisał
swój nick oraz hasło, następnie przyciskając kwadracik z napisem „log in”.
Postać
czarnowłosego chłopca, ubranego na biało, zmaterializowała się w pustym
pomieszczeniu, w swej surowości przypominającym miejsce, wyjęte rodem ze
szpitala psychiatrycznego. Poprawił płaszczyk, z różowym futerkiem przy
kapturze, rękawach, oraz dole ubrania, uśmiechnięty idąc przed siebie. Skrzyżował
ręce za plecami, nucąc pod nosem ulubioną piosenkę, czekając aż pojawi się ten,
który od kilku minut już gdzieś tu na niego czekał. Wirtualny przyjaciel,
wysłuchujący wszystkich jego żali i zmartwień. Doradzający na każdym kroku,
zawsze dostępny, gdy miał potrzebę porozmawiania z kimś o zwykłych,
przyziemnych, jak i duchowych sprawach.
„Witaj, Psyche”
–po pomieszczeniu rozniósł się niski, subtelny głos, gdzieś za plecami
chłopaka. Odwrócił się natychmiast, a jego twarz przyozdobił szeroki uśmiech.
Różowe oczy rozszerzyły się ze szczęścia, widząc, jak ledwie kilka metrów przed
nim stoi wysoki blondyn, odziany w niebiesko-białe kimono. Jego włosy, ułożone
w zwyczajowy nieład, były dla niego taką samą wizytówką, jak ugryzione jabłko
dla firmy Apple.
„Ohayo,
Tsu-chan~!” –zawołał brunet, podbiegając do swojego przyjaciela. Rzucił mu się
na szyję, wtulając się mocno w niego, bez zamiaru szybkiego porzucenia swej
ofiary. Poczuł jak silne ramiona obejmują go, przytulając do siebie.
„Wyspałeś się?
Chyba nie zarwałeś kolejnej nocy” –blondyn wplótł palce w czarne włosy Psyche,
rozkoszując się ich niezwykłą, jak na ten świat, strukturą. Wydawały się bardzo
miękkie, gładkie, jednakże to pozostawało już do wyobrażenia konkretnej osoby.
Zwykłe piksele nie były prawdziwymi ludźmi, choć ich odpowiednia ilość tworzyła
kogoś na ich podobieństwo.
„Spokojnie,
Tsugaru. Tym razem przespałem całe siedem godzin” –odpowiedział oburzony,
pokazując przyjacielowi siedem palców. Naburmuszona twarzyczka różowookiego
rozbawiła Tsugaru do tego stopnia, że nie zdołał on powstrzymać cichego
parsknięcia śmiechem. Na te reakcje niższy pokazał mu język, udając obrażonego.
„Dobrze, dobrze.
Ale obiecaj mi coś. Nie spędź dziś tu całego dnia”
„Nooo… okej” –
zgodził się niechętnie, puszczając blondyna. „Ale teraz chodźmy w coś zagrać!”
–rozweselony chwycił go za rękaw kimona i pociągnął w stronę sporych rozmiarów
ekranu, do którego podpięte były dwa, czarne kontrolery. Tsugaru nie zaprzeczył
na te propozycje spędzenia wolnego czasu. Bądź co bądź przychodzenie tu miało
jedynie cele rozrywkowe. Pojawiali się jednak czasem tacy, którzy wchodzili do
tego świata w celu nabycia przyjaźni, niekiedy jedynych w swoim dotychczasowym
życiu. Czy utrzymywały się na dłużej czy nie, jeszcze nikt nie był w stanie
określić. Aplikacja umożliwiająca kontakt z ludźmi poprzez Internet, przy tym
posiadanie własnego awatara, wystartowała dopiero miesiąc temu. Okrągły
miesiąc, tak wiele wnoszący dla całej społeczności sieci. Tak znaczący, dla
pewnego chłopaka, wcielającego się w radosnego Psyche.
Tak ważny…
…dla Izayi.
„Psyche…” –
zaczął Tsugaru, odkładając swój kontroler na miejsce, po prawie godzinie gry w
coś, przypominającego jedną z kultowych gier Mortal Combat, gdzie chodziło
jedynie o bicie się nawzajem, doprowadzając do wygranej jednej ze stron. Para
dużych, różowych oczów spoczęła na nim, badając dokładnie spokojną twarz
blondyna, czekając na dalszą część jego wypowiedzi.
„Wymieńmy się
numerami. W ten sposób będziemy w kontakcie nawet w szkole. Co ty na to?”
–zaproponował, z lekką obawą, co odpowie mu jego znajomy. Posiadanie numerów
oznaczało jeszcze cos innego, niż ciągły, tekstowy kontakt z drugą osobą. Jedna
z nich mogła także zadzwonić do drugiej. Usłyszeć jej głos, poczuć, że po
drugiej stronie telefonu jest prawdziwy, żywy człowiek.
„Świetny pomysł,
Tsugaru!” –znów się uśmiechnął, entuzjastycznie przyjmując jego pomysł. Czym
prędzej przesłał mu dane o swoim numerze komórki, nie mogąc już doczekać się
wymieniania sms’ów z przyjacielem podczas nudnych lekcji. Na to musiał poczekać
do poniedziałku, ale wytrzyma. Poza tym, z Tsugaru zobaczy się jeszcze dziś nie
raz, a także w niedzielę. To dziwne, jak zwykła, wirtualna znajomość, mogła
przerodzić się w tak niezwykłą więź, łączącą ze sobą dwie osoby.
„A tak właściwie
to gdzie mieszkasz?” –spytał Psyche, przypatrując się drugiemu z
zaciekawieniem. Jedno wiedział na pewno. Tsugaru musiał być Japończykiem, bo
żaden obcokrajowiec tak biegle nie posługiwał się tym językiem. Nie był on
trudny do nauczenia się, lecz pismo to już inna bajka.
„W Tokio”
„Naprawdę?”
–zdumiał się, a jego oczy zrobiły się jeszcze większe z podniecenia. „Ja
również~!”
Szczęśliwy
śmiech drobniejszego z nich odbił się echem od ścian pomieszczenia. Blond włosy
zmrużył swoje niebieskie oczy, z lekkim uśmiechem kręcąc głową. Nigdy nie
spotkał w swoim życiu drugiej takiej osoby, cieszącej się z każdego drobiazgu.
Dla której fakt, że ktoś kto całymi dniami słucha go i pociesza, mieszka w tej
samej metropolii co on, jest dla niego spełnieniem najśmielszych marzeń.
Osoba
odpowiedzialna za stworzenie Tsugaru, nawet nie wiedziała, jak bardzo się
myliła.
_______________________________________________________________________
No więc oto i prolog do mojej historii.
Nie dajcie się zwieść prologowi i rozdziałowi pierwszemu, bo to nie będzie słodka historyjka z Psyche i Tsugaru w rolach głównych. Początkowo faktycznie miało tak być, bo natchnęła mnie do tego historia przedstawiona w jednym z doujinshi o Shizyai, ale idąc dalej wyszło z tego coś zupełnie innego. Co nie znaczy, że dwie pierwsze notki nijak będą się miały do całości, bez obaw ^.^
Mam nadzieję, że się spodoba choć kilku osobą ;D